czwartek, 3 marca 2016

DOBRE ZŁEGO POCZĄTKI

Są kobiety, które oddałyby wszystko za zdrowe włosy. Odstawiają prostownice, suszarki, lokówki, tapirowanie to dla nich rytuał satanistyczny, farby zastępują papkami z henny, a fryzura must have to koczek-ślimaczek.
Są też kobiety, które traktują swoje włosy jak króliki doświadczalne. Próbują wszystkich możliwych kolorów farb (bardzo lubią naprzemiennie czarny - blond - czarny - blond) i, nie wiedzieć czemu, postanawiają poprzestać na żółtym jak jajko blondzie. 
Dla jednych liczy się długość, dla innych jakość.
Dla mnie liczy się wygoda. Kiedy w 2012 roku weszłam na bloga Anwen po raz pierwszy, obiecałam sobie, że moje włosy będą długie do pasa, gęste i  z d r o w e. I tak się zaczęło. Przez dwa lata wydałam tyle pieniędzy na maski/odżywki/oleje/szampony/farby(no co, jestem tylko człowiekiem)/cudowne suplementy diety/magiczne wcierki, że spokojnie za tą sumę kupiłabym nowiuśkie Timberlandy, które spokojnie służyłyby mi siedem lat. 
Niestety, włosy im były dłuższe, tym więcej kłopotów sprawiały. Kręcić się nie chciały, proste też nie były. Generalnie bez stylizacji wyglądałam jak mop. Pomyślałam sobie, że moje włosy są strasznie niewdzięczne. Na domiar złego dostałam okropnego łupieżu, stan zapalny skóry to była normalka, a strupy sypały się jak śnieg w kwietniu.
Odniosłam wrażenie, że moje włosy wystawiają mi język i codziennie szepczą do ucha "Nigdy nie będziemy zdrowe, a już na pewno nigdy nie będziemy DŁUGIE!"
No i co? 
No i trudno. Ok. W porządku. Opanowałam skórę głowy i wyrzuciłam połowę kosmetyków. Pielęgnacja ograniczyła się do minimum. Wciąż jednak czułam, że nie podoba mi się to, co widzę w lustrze. Wyciągnęłam z szafki zapomnianą prostownicę, wyczyściłam ją i położyłam w widocznym miejscu w łazience. Po czym umówiłam się do fryzjera i podjęłam decyzję - ścinamy. Na krótko. 
Postanowiłam przestać sobie utrudniać życie i narzucać sobie cele, których nie dam rady osiągnąć i których tak naprawdę nie chcę osiągnąć. Krótkie włosy szybko się myje, suszy i stylizuje. Łatwiej też zadbać o ich kondycję, bo regularne podcinanie zapobiega niszczeniu wyższych partii. 
Nikogo oczywiście nie namawiam do ścinania 3/4 długości. Nie krytykuję też żadnej postawy (które wymieniłam na początku posta), każdy robi to co lubi i dobrze. Gdybyśmy wszyscy robili to samo byłoby nudno. Chcę przedstawić mój punkt widzenia.

Ten blog będzie o tym jak ułatwiać sobie życie, polubić samą siebie i przestać się przejmować wszystkimi dookoła. 
O włosach też trochę będzie, o kosmetykach i ciuchach,w końcu jestem kobietą.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do czytania. M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu :-)